piątek, 15 stycznia 2010

O rany

Good evening. Mały apdejt na temat obecnych warunków pogodowych. Słowa raczej nie są w stanie opisać tego co działo się ostatnimi dni na zewnątrz więc uznałem, że poniższy klip zobrazuje to dosadniej. Tak naprawdę nie mogłem się oprzeć jego wstawieniu - wszakże mógłby to być którykolwiek z naszych sąsiadów...



Donośnego śmiechu!

niedziela, 3 stycznia 2010

Dooostatniego Roku!

Do dziś po południa od ostatniego wpisu w tymże 'pamiętniku' nie wydarzyło się nic, co dało by mi pomysł co tu konkretnego (czyt. treściwego) napisać. Ale to oczywiście nie znaczy, że nie wydarzyło się nic ciekawego.
Od pewnego czasu oddajemy się hipochondrii zwanej House Md co pochłania nasze wieczory doszczętnie. Ale już niebawem dogonimy rzeczywistość.
Niedawno również wyłapaliśmy wiadomość o czerwcowym koncercie zespołu na który od zawsze chcieliśmy iść (jest to oczywiście PearlJam). Biletów jeszcze nie mamy. Hmm.. mam nadzieję, że jeszcze są gdzieś do dostania.
Czekamy jeszcze na Soundgarden i ja już będę mógł odejść w pokoju.
Kaśku w lutym znika na chwilę do domu. Marcinu był zazdrosny i też sobie kupił bilet pościgowy.
Poza tym, czyli Z kraju i Ze Świata: Zima daje się we znaki tubylcom. Temperatury ujemne zdają się mieć nie mały wpływ na ilość spożywanego tłuszczu. Wnioskuję po doświadczeniach jakie spotkały nasz pion kanalizacyjny, który już dwukrotnie został zatkany przez domniemanych sąsiadów z góry. Po wnikliwej 'differential' wraz z Kaśku wysnuliśmy następującą diagnozę: Nasz kibelek ma czkawkę. Prognoza kolejnego objawu - możliwy wylew. Leczenie doraźne - włączać światło przed wejściem do toalety.
Dziś wieczorem diagnozujemy komputer. Objawy: - chroniczne charczenie schyłkowe.
Dalsze wieści jak tylko zbierze się zespół.

Tymczasem: Doooostatniego Roku!