niedziela, 28 listopada 2010

Mrożona kaczka i marchewkowe wypieki...

Nie napiszę że przyszła zima bo zabrzmi to co najmniej śmiesznie. I nie napiszę dziś też nic innego, ciekawego...
Wstawię po prostu zdjęcia. I pozdrowię ciepło wszystkich czytających. Oby do świąt! Potem będzie już z górki. Miejmy nadzieję...

 W poszukiwaniu pomysłu na niedzielny obiad, Kaśku przebiera w kaczkach.

 Nie wietrząc podstępu, niektóre zaufały jej do niebezpiecznego stopnia. Chlebek bez masełka, niestety.

NO CHYBA NORMALNIE UDUSZĘ!!!, 

 A po powrocie ze spaceru, ciasto marchewkowe, jakkolwiek dziwnie to brzmi, smakowało pysznie. 
Kaśku upiekła własnoręcznie z marchewek które Marcinu ukopał...w sklepie.
Przepis w komentarzach się znajdzie...jeśli potrzeba takowa zajdzie. 

środa, 17 listopada 2010

Nowemberowe nic.

Oglądam mecz. Uwaga, na pewno przegramy. Niestety, jest tak za każdym razem jak włączę mecz i zdecyduję po której stronie być. Niektórzy nawet zakazali mi oglądać mistrzostw...
Żyjemy. Wiem, dawno nic tu nie napisaliśmy. I to nie to, że nie było o czym. Raczej nie było kiedy. Chociaż to też wymówka.
78% anglików po trzydziestce nie stroni od rozmów o pogodzie mając ten temat w zanadrzu na wypadek niebezpiecznie przedłużającej się ciszy. Właśnie zacząłem sobie uzmysławiać, że mnie do tubylców jeszcze daleko. Moim tematem w zanadrzu jest raczej 'co dziś na obiad?'.
Tęsknimy za spokojem, przynajmniej ja. Kaśku się chyba podobają te tzw. 'happy hours' spędzone w sklepach. A ludzi tam coraz więcej. I jakoś chyba mniej się słyszy o 'kryzysie'.
A takie krainy łagodności jak poniżej to już tylko na zdjęciach.

 

Ściskamy w biegu przedświątecznym. Choć zdawałoby się że na to jeszcze za wcześnie....
ps. Do przerwy 1:0.