niedziela, 28 lutego 2010

Czarno-biało

Siedzę przy kubku świeżo zaparzonej Earl Gray i nieświadomie, aż do chwili, oddycham w rytmie 'February Sun' w wykonaniu zespołu pana Manu Katche. No i patrzę na bloga owego bezmyślnie raczej. Bo nie mam pomysłu o czym by tu tym razem napisać. A od dość dawna już niestety ta niemoc we mnie tkwi. Co zresztą widać po częstotliwości moich wpisów. Więc może, zamiast pisania trochę zdjęć tu powklejam które powinny na spoglądającego bardziej niż moje słowa podziałać. I może chociażby jakiś komentarz do monologu mojego spowodować. Nie ukrywam, było by miło. Ale w porządku. Nic na siłę.
Zdjęcia poniższe łączy jedna klisza i jeden aparat. Tematyczność raczej różnoraka. Ale zapach chemikaliów i dotyk papieru jakiego doświadczyłem po otrzymaniu upragnionej przesyłki - zdecydowanie warte czekania.

Dla ścisłości: Aparat : Konica T3; Film: Ilford Delta 100 B&W; Wywołanie: IlfordLab Direct
Opisy poniżej. Zdjęcia w powiększeniu po kliknięciu.



  Moje ulubione drzewo w cieniu którego, latem pasą się srebrne wiewiórki.

 
Jeden z cichych i przytulnych zakątków w naszej wsi.


Bo każdy promień słońca pomaga zmniejszyć deficyt witaminy D.


 
Zima, ale tak naprawdę to nie było się czym chwalić.

 
Gdzieś w stolicy, tak na szybko, byle by nie zmarznąć...


Ales i Suzanne. Przystanek - kanapka.


 
Jason i Omar w hołdzie Michaelowi.


Portugalczyk od kuchni.

Może będzie więcej...
Tymczasem - Dzięki.